piątek, 8 sierpnia 2014

Z mojego archiwum - podsumowanie Ligi Światowej.

        Jako, że teraz siatkarze w spokoju przygotowują się do Mistrzostw Świata, wrócę pamięcią do tegorocznej edycji Ligi Światowej, która jest już za nami. Miłego czytania
  * * *
Jak wiadomo, celem nadrzędnym w tym roku są MŚ, a przy tak długim sezonie należało pomyśleć o wymienności między teoretycznym pierwszym składem, a domniemanymi zmiennikami. Dlatego też duet szkoleniowców potraktował Ligę Światową, jak „inkubator” dla młodych zdolnych, ale wciąż nieogranych na arenie międzynarodowej siatkarzy. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, gdyż mimo braku awansu do turnieju finałowego, bez ogródek mogę powiedzieć: Stephan Antiga znalazł nasze przyjęcie.
            Początkowo występy pary Buszek - Mika podyktowane były koniecznością dania odpoczynku podstawowym lewoskrzydłowym naszej reprezentacji, Bartoszowi Kurkowi oraz Michałowi Winiarskiemu, na których sezon klubowy pozostawił znamię kontuzji i zmęczenia. Obaj zawodnicy na zgrupowanie przyjechali bez formy i mimo, że grali w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy, dostali dłuższy urlop na czas trwania pierwszego weekendu LŚ, podobnie jak Mariusz Wlazły i podstawowi środkowi. Nie sposób też nie wspomnieć o pladze kontuzji, m.in. Michała Kubiaka.
            Kto więc poleciał do Brazylii? Młoda grupa, składająca się niemal całkowicie z debiutantów. Byli skazani na pożarcie przez znacznie bardziej doświadczonych i ogranych Canarinios. Tym czasem okazało się niemal odwrotnie! Brazylijskich siatkarzy wzięliśmy z zaskoczenia, przewyższając ich kolektywem. Niemal wszyscy młodzi siatkarze pokazali się z dobrej strony, wywożąc z Brazylii pierwsze od 12 lat odniesione na tym terenie zwycięstwo i, co ważniejsze, cenne trzy punkty. Tym samym obronili pomysł Antigi, który przez część kibiców był uznawany za irracjonalny. Dzięki pozytywnemu występowi, para młodych przyjmujących brana jest pod uwagę nawet w kontekście szerokiej kadry na tegoroczne Mistrzostwa Świata, nie mówiąc już o rewelacji wśród środkowych, Karolu Kłosie, którego niektórzy fachowcy widzą nawet w pierwszej szóstce, kosztem dotychczasowego dominatora środka polskiej siatki, Piotra Nowakowskiego.

            Mimo, że nie zdobyliśmy medalu Ligi Światowej, trenerzy wykonali ogromną pracę „ponadprogramową”, szykując sobie pole do popisu przed Mistrzostwami Świata. Ogrywanie klubowych talentów w LŚ sprawiło, że na każdej pozycji wzrosła konkurencja, co niewątpliwie przyniesie korzyści nie tylko w walce o medale czempionatu, ale także długoterminowo. Największe wyzwanie jeszcze jest przed nami, więc z wszelkimi szerszymi podsumowaniami należy poczekać aż do meczu finałowego Mistrzostw Świata (przynajmniej mam taką nadzieję).

PS: Pierwszy tekst na poważnie, ale jeszcze nie raz udowodnie, że mam poczucie humoru! :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz