Przepraszam bardzo wszystkich, którzy jeszcze nie mieli okazji zjawić się w kinie, ale jako, że film oglądałam wczoraj, nie mogę się powstrzymać i muszę co nieco napisać. Od czego by tu zacząć? Może powiem tak: mimo, że mam zamiar niektóre rzeczy skrytykować, dla każdego kibica film jest absolutnie pozycją obowiązkową. Michał Bielawski z całą grupą współpracowników idealnie pokazali, jak dynamicznym i szybkim sportem jest siatkówka, dostarczając nam wielu niesamowitych ujęć, a dobra muzyka podwajała przyjemność z oglądania cudownego obrazka. Niestety "cudowny obrazek" został przedstawiony także w fabule, co spowodowało, że po wyjściu z sali kinowej czułam się niemal oszukana.
Nie oczekiwałam, że dostane masę konfliktów i kłótni, ale miałam nadzieję na pokazanie prawdziwych reakcji nie tylko na przegraną, ale także problemy kadrowe. Niestety funkcjonowanie drużyny zostało przedstawione jedynie w kolorowych barwach, a wiele trudnych decyzji podejmowanych w tamtym czasie nie zostało wyjaśnionych w filmie. Kolejną i chyba największą wadą produkcji jest ilość zawodników, którzy wypowiadali się przed kamerami. Byli to praktycznie sami pierwszoszóstkowi gracze, którzy nie wiele wiedzieli o tym, jak mogą się czuć rezerwowi (przynajmniej za czasów AA tak było). Zabrakło mi osoby, która wie, jak boli siedzenie na ławce i która była poniekąd pokrzywdzona przez trenera - na przykład Fabiana Drzyzgi. Wiadomo, nie powiedziałby tego, co myśli, ale miałam nadzieję na inny punkt widzenia niż ten z boiska. Ci z chłopaków, którzy się wypowiadali, robili to bardzo składnie i ciekawie, jednak praktycznie cały czas mówili to samo.
Oczekiwałam ciekawego dokumentu, który pokazywałby ciężką pracę siatkarzy i to dostałam, ale w filmie nie było nic "ponad program". Gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że może uda mi się dowiedzieć czegoś nowego o dyscyplinie, którą kocham, ale mimo wszystko wypowiedzi przed kamerami były za mało "intymne", a wrażenie po wysłuchaniu naszych siatkarzy było jak po przeczytaniu wywiadu dla gazety. Bardzo dobrego, ale wciąż tylko wywiadu. Zapomniałabym o najbardziej zasmucającej wadzie: film był po prostu ZA KRÓTKI, co nie zmienia faktu, że przeżyłam na nim chwile radości, smutku i wzruszenia. Pozostaje tylko podziękować producentom ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz