niedziela, 31 sierpnia 2014

Nawet najpiękniejsza legenda kiedyś się musi skończyć.

            Po całym spektaklu nadszedł czas, by przedstawić głównych aktorów czyli siatkarzy obu ekip: Serbów i Polaków. Mam zamiar zacząć nietypowo i na chwilę zatrzymam się przy naszych przeciwnikach. Oczywiście, jedni zostali powitani mniej entuzjastycznie, inni (jak Aleks Atanasijević) bardziej, ale myślę, że każdy z nich powinien dziękować Bogu za taki przydział grup. Ogromni z nich szczęściarze! Na miejscu Serbów mógł być każdy inny kraj tych mistrzostw, a mimo wszystko to właśnie oni mieli okazję zagrać przed najliczniejszą i najlepszą (cóż za skromność) publicznością. 
            No dobrze, to było moje małe przemyślenie, a teraz skupię się już tylko na naszych bohaterach narodowych, chociaż już wybrałam sobie paru, na których oprę cały ten akapit. Krzysztof Ignaczak i Paweł Zagumny. Jak sami przyznają są już u schyłku swojej kariery i patrząc na wiek, jest to w pełni zrozumiałe. Jeszcze nie potrafię sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać kadra bez tych "legend", ale jak wiadomo, każda nawet najpiękniejsza historia kiedyś się musi skończyć. To było niesamowite przeżycie patrzeć na wzruszenie Igły i Gumy, którzy walczą w MŚ ze świadomością, że to prawdopodobnie (lub też na pewno) ich ostatni tak wielki turniej. Tym bardziej się cieszę, bo mają okazję rozegrać go przed własną publicznością i to jaką! Chwilę przed prezentacją, na której mieli okazję wybiec "seniorzy i ojcowie" drużyny narodowej, swoją ostatnią koszulkę reprezentacyjną odebrał Piotrek Gruszka - bohater mojego dzieciństwa. Moim zdaniem była to najbardziej wzruszająca część ceremonii i wierzcie mi, czułam się tak, jakby ktoś zabrał mi coś ważnego, jakbym to ja skończyła swoje występy w biało-czerwonych barwach, a nie właściwie obcy dla mnie facet. Z tego miejsca pragnę podziękować przede wszystkim za poświęcenie, którego w karierze "Gruchy" na pewno nie zabrakło. Czasami my, kibice, zapominamy, że przez reprezentacyjne występy cierpi zdrowie zawodników, ale także ich rodziny, a przecież Piotrek miał ich aż 450! W tym momencie chciałabym apelować o jedno: skoro Gruszka miał zakończenie swojej kariery na inauguracji Mistrzostw Świata, to niech Paweł Zagumny ma je w Spodku, podczas odbierania złotego medalu. Macie coś przeciwko? ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz