Są zwolennicy dokładności, perfekcji w przyjęciu i opanowania, a są też tacy, którzy wolą odrobinę szaleństwa, niesamowite obrony i ducha walki. Bez wątpienia tak można opisać dwóch libero naszej reprezentacji, Pawła Zatorskiego i Krzysztofa Ignaczaka. Nie bez powodu wybrałam kontrastowe cechy, chociaż prawdę mówiąc, ciężko byłoby znaleźć te, które ich łączą. Różne osobowości, charakterystyki gry, wady i zalety. Jak wybrać między dwoma zupełnie innymi zawodnikami, którzy mogą równie dużo wnieść do gry naszego zespołu? Niezaprzeczalnie było to bolączką sztabu szkoleniowego reprezentacji przez wiele meczy. Postawić na większe doświadczenie i wyczucie w obronie, decydując się na mniej dokładne przyjęcie, czy zagrać wręcz odwrotnie? Sama nie mam pojęcia, co bym zrobiła, ale znaleźli się i tacy, którzy bez wahania krytykowali roszady i eksperymenty trenera. Kiedy wydawało się, że wszystko można sprowadzić jedynie do jednego prostego wyboru, pojawiła się także trzecia opcja: gra na dwóch libero. Nie będę ukrywać, że ten pomysł od razu przypadł mi do gustu, bo tak jak bardzo Igła z Zatorem się różnią, tak dobrze się dopełniają. Dostali szanse w dwóch meczach przeciwko Iranowi i powiem bardzo prosto: mieliśmy idealnego libero! (Co prawda w dwóch osobach, ale ciii ). Na dodatek pojawiły się pogłoski o rozszerzeniu meczowego składu z 12 do 14 zawodników, co umożliwiałoby takie rozwiązanie. Jednak, jak wiadomo, światowa federacja nie zawsze jest zdecydowana i ciągle było słychać sprzeczne głosy w tej sprawie. Jednego dnia zawodników było 14, a innego dwóch mniej. Kiedy już się wydawało, że wybrniemy z tego cało, nagle FIVB zmieniło zdanie i stanęło na niezmienionej liczbie siatkarzy. Problemem każdej większości federacji jest to, że szukają zmian nie tam, gdzie trzeba. Zamiast eksperymentować z długością i ilością setów, może należy pozwolić na eksperymenty ze składem w trakcie meczy?
Fajny blog, będę wpadać :)
OdpowiedzUsuńDziękuje i wpadaj jak najczęściej ;D
Usuń