poniedziałek, 1 września 2014

MŚ Dzień 2... Zapraszam na moje podsumowanie ;)

Na początku chciałam wyjaśnić, na czym będą polegały moje podsumowania. Otóż będę pisała ogólny zarys większości meczy, czasami sam wynik, ale postaram się skupić na spotkaniach „na szczycie”, czy też siatkarskich sensacjach. Wpisy będę dodawała dzień po rozegranych meczach, a dni MŚ licze od pierwszego spotkania i ceremonii otwarcia.
***
Grupa A:
(POLSKA, Serbia, Argentyna, Wenezuela, Kamerun, Australia)
Po udanym dla nas rozpoczęciu czempionatu, reszta drużyn z naszej grupy musiała dokończyć pierwszą kolejkę spotkań. Nie będę ukrywała, że żadne z tych meczy nie wzbudziło ogromnych emocji, ale jeżeli już na którymś powinnam się skupić, na pewno będzie to potyczka potencjalnie drugiego pod względem trudności rywala, Argentyny. Jeżeli nie wiem, od czego zacząć, zacznę od wyniku. Faworyci tego meczu w pełni wywiązali się ze swojego obowiązku i pokonali drużynę Wenezueli w trzech setach, choć nie obyło się bez problemów. Patrząc na grę Argentyńczyków nasuwa się jeden wniosek: ich głównym problemem jest zdecydowanie brak prawdziwego „kilera” na prawym skrzydle. Gra Gonzaleza przypominała momentami poziom jego klubu, beniaminka z Plusligi, BBTS-u Bielsko-Biała – wysoki, choć nie odpowiedni na Mistrzostwa Świata. Myślę, że tutaj możemy upatrywać swoich atutów w starciu z południowcami.
Ostatni z meczy absolutnie nie porwał, co widać również po wyniku. Pozwolę sobie jednak napisać, że „zakochałam się” w kameruńskich siatkarzach! Dawno nie widziałam takiej radości z gry ;)
Argentyna 3:0 Wenezuela
Australia 3:0 Kamerun
Grupa D:
(Włochy, Iran, USA, Belgia, Francja, Portoryko)
Tutaj było zdecydowanie więcej emocji! Zacznę od tego, że moim zdaniem to najbardziej wyrównana z grup, w której z sześciu zespołów, pięć może zamieszać. Przekonaliśmy się o tym już pierwszego dnia, kiedy to Iran w czterech setach pokonał Włochów. Po występach Iranu w Lidze Światowej taki obrót sprawy nie jest sensacją, ale z pewnością pozostaje sporą niespodzianką. Byłabym w stanie zgodzić się, że siatkarze z Azji wygrają po zaciętej walce w tie breaku, jednak prawdą jest, że (ku mojej rozpaczy) w niektórych setach całkowicie zdominowali „Azzurrich”. Moim zdaniem we włoskiej drużynie zawiodło rozegranie, bo nie oszukujmy się, to nie był najlepszy mecz Dragana Travicy, a swoje trzy grosze dołożył również Jiri Kovar, który miał swoje dobre akcje, jednak grał nierówno. Siatkarze Iranu zagrali kolektywem i co tu dużo mówić, udowodnili, że będą liczyli się w walce na Mistrzostwach Świata. Może to trochę głupie, ale widzę pewną analogię między nami, polską reprezentacją, a Iranem. Wychodzą, grają bez kompleksów i tym imponują. Zupełnie, jak my pare lat temu, kiedy dopiero tworzyło się nasze siatkarskie imperium.
Z innych ciekawych wyników tej grupy, należy pochylić się nad meczem Amerykanów, którzy pokonali Belgów, ale dopiero po tie breaku, tracąc przy tym jakże cenny punkt. Jedno „oczko” wydaje się niczym, ale w tym systemie może odbijać się czkawką siatkarzom z USA. Na razie nie udowodnili, że potrafią udźwignąć rolę faworyta, ale turniej jest długi i nie każdy z teoretycznie mocnych zespołów dobrze wszedł w Mistrzostwa. Może to zabrzmieć dziwnie, ale porównując grę naszych chłopaków do innych reprezentacji, zaczynam się „bać” o ich wysoki poziom. Oby forma nie przyszła za szybko ;)
Włochy 1:3 Iran
USA 3:2 Belgia
Francja 3:0 Portoryko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz